Dzień czwarty – SAN GIMINIANO
Cudowne miasteczko! Będąc w Toskanii po prostu musicie je zobaczyć. Z czasów średniowiecznych do dzisiaj zostało tylko 14 wież, trudno sobie wyobrazić jak wyglądało miasto, gdy wież było ponad 70! Do dzisiaj trwa spór o co chodziło z wieżami, jedni twierdzą, ze służyły do obrony inni, że chodziło tylko o prestiż właścicieli. San Giminiano nie było jedynym miastem, gdzie właściciele domów budowali wieże na potęgę. W końcu został wydany oficjalny zakaz budowy wież ponad pewną wysokość.
Warto wspiąć się na najwyższą z ocalałych wież Torre Grossa. Widoki z góry są fenomenalne:
Poniżej widać Piazza della Cisterna, gdzie znajdziecie wg wszelakich rankingów, najlepsze lody w Toskanii. Mogę potwierdzić, są genialne, choć odpowiednio droższe a i w kolejce trzeba swoje odstać 🙂
Obowiązkowy punkt programu:
Wszędzie można spotkać konkurencję:
Trufle, nie wyglądają może zbyt dobrze, ale podobno smakują bosko.
W toskańskich miasteczkach życie toczy się bardzo powoli i sennie. Urokliwe uliczki i place bardzo często są traktowane prawie jak część prywatnego podwórka.
I jeszcze kilka widoczków… z parkingu:
Pani Matka - Przepiękne miejsce… jestem ciekawa tych lodów… W Rzymie próbowałam w dwóch topowych miejscach i nie doznałam jakiegoś lodowego olśnienia… nie wiem czy w takim razie to wina lodów czy tego, że ich aż tak bardzo nie kocham? 😉